Dwa miesiące temu postanowiłam zacząć pisać. Trochę dla zabicia czasu, trochę dlatego, że lubię... Po części pewnie też dlatego, aby nawiązać kontakty, aby się wybić... Takie poszukiwania pomysłu na siebie.
I co?
Dwa miesiące minęły, nikt nawet nie wie o moim istnieniu, nie czyta i zapał minął. Mówią na to słomiany zapał. A ten wyjątkowo trwale się do mnie przyczepił i odczepić nie chce. Nie pierwszy raz. Początkowy entuzjazm, start... falstart 😕
Jeśli coś nie przychodzi mi łatwo, szybko się zrażam i wycofuję. A pewne rzeczy wymagają czasu i cierpliwości. Mega cierpliwości. A tego mi cholernie brak.
Ale tym razem nie poddam się. Niech to będzie moim postanowieniem na Nowy Rok. Choć jednym, przy którym wytrwam. Optymizm czuć na kilometr 😁
Jednym z moich marzeń było rozwinąć się w tej dziedzinie, stać się poczytną i w pewnym sensie lubianą. Bo kto pisząc w internecie na forum publicznym o tym nie marzy? Ale to nie takie proste. A jeśli proste to na pewno czasochłonne. Nie samo pisanie, ale dotarcie i znalezienie odbiorców.
Póki co piszę sama dla siebie. Może kiedyś w końcu dla kogoś...